wtorek, 6 września 2016

Zwiedzanie La Palmy


Chciałam zobaczyć całą wyspę, najlepiej w jeden dzień. Najbardziej zależało mi na punktach widokowych. Wypożyczyłam samochód i około 9.00 wyruszyłam w drogę z miejscowości Los Cancajos.



W ciągu dnia udało mi się zobaczyć Mirador de la Concepcion, Mirador de la Cumbre, Mirador El Time, gaje bananowe, muzeum banana z zewnątrz (niestety było zamknięte z powodu sjesty), piękne pola lawowe w południowow-zachodniej części wyspy i saliny na samym południu. W trakcie

wycieczki zobaczyłam dwa najważniejsze dla mnie punkty: kalderę Tabouriente i najwyższy szczyt Roque de los Muchachos – w tych miejscach spędziłam najwięcej czasu. Po drodze zatrzymywaliśmy się w atrakcyjnych dla nas miejscach. Nie udało mi się niestety zobaczyć północnej części wyspy. Wycieczka była intensywna i pełna wrażeń. Do hotelu wróciliśmy około godziny 20.

Pierwszym punktem był Mirador de la Concepcion, aby do niego dotrzeć trzeba zjechać z drogi LP-3 w strone San Pedro Velhoco, a później kierować się za znakami. Punkt widokowy na wschodnie wybrzeże wyspy, głównie na stolicę. Warto zajechać na kilka minut.






Następnie kierowaliśmy się cały czas drogą LP-3, aż do centrum turystycznego Kaldery Tabouriente (to miejsce zasługuje na osobny wpis:) W okolicach południa dotarliśmy do miejscowości Tazacorte, skąd samochodem wspieliśmy się na punkt widokowy El Time. Bardzo ładnie widać stamtąd port, czarną plaże i miejscowość Tazacorte. Jest to miłe miejsce na chwilę przerwy przy kawie. Udało nam się uchwycić cudowny widok jak pasmo górskie zatrzymuje chmury nadciągające ze wschodniego wybrzeża. Stamtąd pojechaliśmy w jeszcze jedno miejsce z którego miał być ładny widok; widok może i był ładny, ale praktycznie taki sam jak z punktu El Time, a trzeba było nadłożyć sporo kilometrów. 





Z Tazacorte kierowaliśmy się na południe wyspy drogą LP-213. Po drodze zajechaliśmy do muzeum banana – jedynego w Europie. Należy pamiętać o sjeście w trakcie której jest ono zamknięte. Kolejny ważniejszy punkt wycieczki to Salinas de Fuencaliente i latarnia morska. Zjazd w to miejsce jest żmudny i kręty, ale warto. Na dole krajobraz bardzo przypomina ten z Lanzarote z Parku Timanfaya. I to było miejsce, w którym spotkaliśmy najwięcej turystów. Przygotowana jest trasa turystyczna wokół salin. Jest też restauracja z widokiem na wulkany i saliny, których biel ładnie kontrastuje ze skałami wulkanicznymi. Tu możemy także zakupić pamiątki (np. sól, miody, regionalne alkohole). 




Stamtąd udaliśmy się w kierunku północnym do najwyższych szczytów La Palmy, ale o tym w kolejnym wpisie.

Wycieczkę zaliczam do udanych. Nie zrujnowała ona naszego budżetu, a udało się zobaczyć naprawdę wiele. Samochód wypożyczyliśmy z firmy Avia. Dostaliśmy Opla Corsę. Decydując się na taki objazd wyspy trzeba liczyć się z ciągłymi zakrętami i jazdą pod górę, albo z góry. Dla osób z chorobą lokomocyjną nie będzie to żadna przyjemność.

Nidzie nie płaciliśmy za parkingi, ani bilety wstępu. Z miejscami do parkowania nie było problemu. Ruch na drogach nie był wielki, a nawierzchnie raczej dobrej jakości.


2 komentarze:

  1. Z jednej strony zazdroszczę takiego podróżowania, ale z drugiej strony lepiej się czuję pod namiotem, pełna swoboda i brak regulaminów - robię to na co mam ochotę...
    Polecam kiedyś wschód słońca nad morzem. - jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wschód słońca na morzem zaliczony. Wystarczy trochę motywacji żeby wcześnie wstać i wyjść z hotelu.

      Usuń